Dlaczego Polacy tyją

Tak jak zmienia się struktura polskiego społeczeństwa, jak również model życia jego członków, tak również licznym modyfikacjom podlegają zwyczaje żywieniowe naszych rodaków. Wydawać by się mogło, wraz ze zmianą ustroju, a następnie otwarciem granic unijnych, polskie społeczeństwo otrzymało dostęp do mnóstwa produktów, o których jeszcze w latach osiemdziesiątych można było pomarzyć. Taki postęp powinien nieść pozytywne zmiany w kwestii żywienia. Polacy bowiem mogą obecnie bez przeszkód kupować różne produkty spożywcze, na bazie których dałoby się stworzyć niejeden zdrowy, pełnowartościowy posiłek. A jednak wzorem zachodnich społeczeństw, również to polskie postawiło na wygodę i ograniczenie obowiązków domowych do minimum. Jednym z nich jest właśnie gotowanie. Zamiast stać przy przysłowiowych garach, ludzie wolą kupić gotowy zamrożony bądź zakonserwowany w inny sposób posiłek. Część stołuje się na mieście, zdecydowanie zbyt często zaglądając do restauracji typu fast food. W domu natomiast nie brakuje posiłków w postaci proszku czy tych w słoikach. Trzy minuty i obiad gotowy. Jeżeli mówi się o odchudzaniu, wówczas wiele osób szczerze przyznaje, że nie je zbyt wielu kalorii. A jednak nie liczy się wyłącznie ich ilość. Ważna w równym stopniu pozostaje również ich jakość. Samodzielnie ugotowany posiłek może mieć ich nawet więcej, a jednak będzie zdrowszy. Korzystając z naturalnych produktów, ma się większą pewność co do składu jedzenia. Samodzielnie chociażby decyduje się o zawartości soli czy innych dodatków. Niestety Polacy bardzo się przyzwyczaili do gotowych rozwiązań w kuchni, a najwięcej czasu spędzają w tym pomieszczeniu w trakcie remontu, ewentualnie przed świętami. Tymczasem zdrowie buduje się nie od święta, ale na co dzień. Gdyby chociaż zaoszczędzony na gotowaniu czas ludzie przeznaczali na aktywność fizyczną czy spędzali czas na świeżym powietrzu. Nic jednak bardziej mylnego. Po obiedzie w pięć minut następuje przerwa na telewizję bądź komputer. I tak każdego kolejnego dnia. Nie ma co się dziwić, że ludzie w Polsce wzorem zachodnich społeczeństw tyją. Dziwić może natomiast to, że nie przybierają na wadze jeszcze szybciej. W dobie globalizacji model życia, zwłaszcza wzory postępowania, bardzo szybko są powielane w kolejnych regionach świata, zwłaszcza w obrębie jednego kręgu cywilizacyjnego. Zatem Polacy zachłysnęli się zachodnim stylem życia, niestety poza wolnościami obywatelskimi zaadaptowali bardzo szybko również te mniej pozytywne wzorce. W krajach wysoko rozwiniętych nadwaga, a także jeszcze tragiczniejsza w skutkach otyłość, stanowi poważny problem społeczny. Ich mieszkańcy mało się ruszają, nawet pomimo licznych akcji społecznych zachęcających do aktywnego spędzania czasu. Dieta jest tam natomiast utożsamiana z liczeniem kalorii i wybieraniem produktów light. Owszem, są one mniej kaloryczne niż ich tradycyjne odpowiedniki. Jednak mniejsza liczba kalorii odbywa się albo kosztem smaku, albo jakości. Producenci nie mogą sobie pozwolić na zły smak, ponieważ nikt danego produktu nie kupi. Zmieniają zatem zawartość składników tak, aby ograniczyć liczbę kalorii, ale zachować przynajmniej podobny smak. Tak cel osiąga się za pośrednictwem przeróżnych substancji dodatkowych, tak zwanych ulepszaczy smaku. Najszybciej owe negatywne zmiany widać wśród najmłodszych Polaków. Dzieci nad Wisłą przybierają na wadze znacznie szybciej niż ich zachodni rówieśnicy. Co ciekawe, wzrost wagi małych Polaków przebiega szybciej niż ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych, w których nawet Pierwsza Dama wypowiedziała wojną otyłości wśród dzieci. Zatem najmłodsze pokolenia są najlepszym dowodem, że w polskim społeczeństwie źle się dzieje. Zwłaszcza gdy pod uwagę weźmie się fakt, że z grubych dzieci wyrastają dorośli, którzy z wielkim prawdopodobieństwem będą się zmagali z otyłością. Ona z kolei prowadzi do szeregu innych chorób, włącznie z tymi cywilizacyjnymi, które często charakteryzują się dużą śmiertelnością. Dodajmy, że przedwczesną. Już teraz lekarze alarmują o epidemii otyłości. Niektórych to śmieszy i nie widzą problemu w tym, że ich kilkunastoletnie dzieci ważą około stu kilogramów. Warto jednak przypomnieć rodzicom, i nie tylko im, że każdy kolejny kilogram to nie tylko większe ryzyko wystąpienia przeróżnych chorób, ale również wizja krótszego życia.


Leave a Reply